Syriusz nie pamiętał,
żeby kiedykolwiek w swoim życiu czuł się tak parszywie. A fakt,
że nie rozpieszczało go ono nigdy dodawał temu stwierdzeniu
jeszcze większej siły. Czarne draperie od kilku dni zdobiły Wielką
Salę. Po długiej i gorzkiej przemowie Dumbleodre'a na temat
ostatnich zdarzeń szkoła pogrążyła się w dziwnym letargu.
Lekcje odbywały się w miarę normalnym tokiem, jednak wszyscy,
łącznie z nauczycielami błądzili myślami całkiem gdzie indziej.
Nikt nie wiedział jak potoczy się to wszystko dalej. Uczniowie
szeptali ukradkiem o zamknięciu szkoły – od kilku dni nadciągały
sowy od rodziców przerażonych na samą myśl, że ich latorośle
nie są w szkole dostatecznie bezpieczne. Wieść o śmierci jednego
z nauczycieli w ataku na zamek rozeszła się niesamowicie szybko.
Mówiono o szybszym zakończeniu semestru.
Niemrawy poranny gwar
wypełniał Wielką Salę. Atmosfera ożywiła się po dostawie
porannej poczty. Przed Syriuszem pojawił się najnowszy egzemplarz
Proroka Codziennego. Prychnął, widząc nagłówek.
- Wyobrażasz to sobie? -
Pokazał gazetę Remusowi i Peterowi siedzącym po drugiej stronie
stołu. - Ministerstwo odcina się od spekulacji, aby za atakiem
na Hogwart, Szkołę Magii i Czarodziejstwa stała większa
zorganizowana grupa czarnoksiężników. „Śledztwo jest w trakcie,
nie wyciągajmy pochopnych wniosków” powiedział Charles Maybrick,
pracownik biura aurorów –
przeczytał. - Wyobrażacie to sobie?! Odcinają się od
spekulacji...
James
siedzący obok niego sięgnął po gazetę ze złością.
-
Kilkunastu świadków na błoniach im nie wystarcza? Ale co uczniowie
mają do gadania. A ten co zginął już nic nie może powiedzieć...
- Jego głos lekko się załamał. Śmierć Jasona wszystkich
zdruzgotała.
-
Nigdy nie lubiłem sukinkota – mruknął Syriusz. - Ale zginął
jak bohater.
Łopot
skrzydeł przerwał ciszę, która zaległa między huncwotami.
Zbłąkana sowa wylądowała przed Jamesem.
-
Alberta. - Chłopak pogłaskał sowę po szarych piórach. Tylko
gdzieniegdzie zdobiły ją drobne, czarne plamki. Odwiązał szybko
list od nóżki ptaka i nakarmił kawałkiem tosta. - To od rodziców.
Otworzył
list. Jego twarz pochmurniała z każdym przeczytanym wersem.
-
Niemożliwe! - Odłożył list gwałtownym ruchem na stół. Spojrzał
na Syriusza gniewnie. - Chcą żebyśmy wrócili do domu.
- Co?
Obaj? Teraz?
-
Tak. - Podał Syriuszowi list.
- A
egzaminy? Cokolwiek? Zresztą... - Syriusz ze zdenerwowaniem zagłębił
się w treść listu. Remus patrzył na nich pytająco.
-
Ponoć dostali list od Dumbledore'a z wyjaśnieniami, nic więcej nie
pisze. Mamy wrócić do domu, dopóki w Hogwarcie nie jest
bezpiecznie.
- Nie
mogą nas tak po prostu zabrać ze szkoły! Jesteśmy pełnoletni! -
Syriusz na końcu języka miał, że zresztą nawet nie są jego
rodzicami. Nie mógł jednak tego powiedzieć. Rodzice Jamesa
przyjęli go jak syna, gdy nie miał dokąd pójść.
-
Mielibyście w ogóle nie wrócić? - spytał Peter z przerażeniem w
głosie.
James
wzruszył ramionami.
-
Ponoć tylko tymczasowo, do końca semestru. - Podniósł się od
stołu wściekły. - Porozmawiam o tym z McGonagall... Lily! -
zatrzymał się w pół kroku, patrząc na dziewczynę. Evans dopiero
wczorajszego wieczora opuściła skrzydło szpitalne. Towarzyszyła
jej Marta. - Jak się czujesz? - Nie widział jej odkąd pielęgniarka
zamknęła skrzydło szpitalne dla większości gości, a wtedy nadal
była nieprzytomna.
-
Znacznie lepiej. - uśmiechnęła się lekko. Spuściła wzrok lekko
zakłopotana. - Wszystko w porządku? Wyglądacie na zdenerwowanych.
- Zmierzyła wzrokiem resztę huncwotów.
-
James dostał list od rodziców. Chcą nas zabrać na resztę
semestru – odpowiedział jej Syriusz.
Lily
i Marta wymieniły spojrzenia.
- To
tak jak moi rodzice... - Marta spojrzała smutno na Remusa. Usiadła
obok niego ciężko, opierając głowę na jego ramieniu. - Nie chcę
jechać.
- Ale
przecież wrócimy w przyszłym roku. Prawda?
- Nie
wiem...
Wszyscy
zamilkli, pogrążeni we własnych niewesołych rozmyślaniach. Nagle
James się poruszył.
-
Dlatego idę do McGonagall. Albo do dyrektora. Do kogokolwiek. Tak
nie może być. Próbowałem z nimi rozmawiać, ale nikt kompletnie
mnie nie słucha. McGonagall mnie odsyła, nawet nie wpuszcza mnie do
swojego gabinetu. Do dyrektora nie mogę się dostać.
* * *
Minerwa
McGonagall stanęła przed drzwiami gabinetu Albusa. Zanim jednak
zdążyła zapukać te otworzyły się cicho. Gdy weszła zauważyła,
że w pokoju zgromadzili się już inni. Alastor opierał się o
gzyms kominka, a Fryderyk siedział sztywno na wysiedzianym fotelu.
Przerwali rozmowę gdy weszła.
-
Alastorze. - Skinęła mu głową
-
Minerwo. - Uśmiechnął się do niej lekko. - Masz pojęcie co się
dzieje?
Minerwa
pokręciła głową, siadając w fotelu obok Fryderyka.
-
Albus stał się bardzo skryty. Nadal nie mam pojęcia dlaczego tak
długo go nie było, nie wiem co planuje, ani czego domaga się
ministerstwo. Uczniowie pytają, rodzice piszą. Przypuszczam, że
ten semestr zakończymy o wiele szybciej. Jeszcze ten Potter... Cały
czas mnie nachodzi, próbując wmówić, że za tym wszystkim stoją
ślizgoni.
-
Uczniowie? Myślisz, że mogą być jacyś szpiedzy w zamku? -
Alastor spojrzał na nią, jakby naprawdę rozważał tę opcję, co
jeszcze bardziej zirytowało Minerwę.
-
Proszę cię – prychnęła. - Tłumaczyłam to już Fryderykowi.
Tuż przed atakiem... - Na chwilę umilkła, jakby coś rozważając.
Pokręciła jednak głową. - To niedorzeczne. Większość naszych
uczniów jest niepełnoletnia. Kto zawierzał by cokolwiek w
ręce takich młokosów?
Mężczyźni
spoglądali na nią nadal nieprzekonani.
-
Och, Alastorze. James Potter przeżył straszną traumę, zobaczył
jak ginie jeden z jego kolegów, nauczyciel. To oczywiste, że szuka
winnych, nie można dać ponosić się emocjom. Mamy nagle przeszukać
wszystkich uczniów? Przetrząsnąć dormitoria? Co potem?
Veritaserum? Bądź poważny. Wtedy nie zostanie nam już ani
jeden student. No może poza Potterem, usatysfakcjonowanym, że ktoś
potraktował go poważnie.
Alastor
przeszedł się po gabinecie, spoglądając ze złością na puste
miejsce za biurkiem.
- To
nie do pomyślenia! Wdrożył systemy zakonu, jesteśmy w gotowości,
a nadal nie wiemy co się dzieje. Takie właśnie pogłoski... -
Machnął ręką w stronę Minerwy. - Szerzą się jak ogień.
Widzieliście informacje w prasie? - prychnął. - Maybrick to niezłe
ziółko, odcinają się od spekulacji, nie chcą podawać żadnych
informacji. Tak dłużej nie może...
- Nie
może być – wszedł mu w słowo zmęczony głos. Odwrócili się.
Dyrektor miał w zwyczaju pojawiać się kompletnie niezauważony.
Przeszedł za biurko i spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem.
-
Musicie mi wybaczyć, że tak długo trzymałem was w niepewności,
ale po porozumieniu z innymi członkami Zakonu do granic możliwości
podniosłem klauzurę tajności. Wiem, że mogę wam zaufać, ale
niektóre działania muszą pozostać między mną, a osobami, które
są za nie bezpośrednio odpowiedzialne. Sprawy się skomplikowały...
- Sięgnął różdżką do skroni. Na jej końcu pojawiła się
delikatna nitka wspomnienia. Strząsnął ją do wielkiej misy
stojącej na sąsiednim stoliku. Wszyscy z zapartym tchem śledzili
ten ruch. - Ale są rzeczy, o których musicie wiedzieć. - Zmierzył
ich spojrzeniem. - Wiem, że chcecie wyjaśnień. Dlaczego tak długo
mnie nie było? Prowadziłem pewne poszukiwania, tropiłem wskazówki i muszę przyznać, że dałem się podejść. Wpadłem w kłopoty i gdyby nie mój brat... - Pokręcił głową. - W
każdym razie nic nie zyskałem, a tylko naraziłem was na
niebezpieczeństwo.
-
Jakie poszukiwania, Albusie?
Ten
tylko pokręcił głową.
-
Sądziłem, że ma to związek z Tomem, tropiłem poszlaki, które Hustis zostawił mi przed śmiercią. - Pokręcił głową. - Teraz wiem, że to wszystko to była pułapka. Po porozumieniu z ministrem postanowiłem zakończyć semestr
szybciej. Nie będzie egzaminów – rzucił Minerwie przeciągłe
spojrzenie. - Czeka nas bardzo trudne kilka miesięcy.
-
Rozmawiałeś z Maybrickiem? Czytałeś jego oświadczenie w Proroku?
- Tak
i tak... Ministerstwo nie chce wzbudzać niepotrzebnej paniki, tyle
dowiedziałem się od Charlesa. Próbowałem przekonać go, że
ludzie powinni znać zagrożenie, jednak to urodzony biurokrata.
-
Jeszcze jako uczeń zawsze dbał głównie o pozory – mruknęła
Minerwa. - Był prefektem naczelnym, gdy ja dopiero dostałam
pierwszą odznakę prefekta – dodała po chwili w odpowiedzi na
zdumione spojrzenia pozostałych.
-
Ufasz mu? - Alastor patrzył na niego z napięciem.
- Nie
znajduję żadnych przesłanek, aby tego nie robić.
-
Póki co... - mruknął Moody niezadowolony. - To mi się bardzo nie
podoba.
Albus
spojrzał na niego znad okularów połówek.
-
Jeśli wiesz cokolwiek, co...
Ale
ten tylko prychnął cicho, odwracając wzrok.
- Po
prostu go nie lubię, a co jak co, ja swojemu instynktowi ufam.
- Nie
wyciągajmy pochopnych wniosków. Wątpienie w przyjaciół to
ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebujemy – wtrącił Fryderyk.
Alastor był wyraźnie niezadowolony.
- Czy
uczniowie już wiedzą? - Minerwa z napięciem spojrzała na
dyrektora. Zamknięcie szkoły było ostatnim czego się spodziewała.
- Co z przyszłym rokiem?
-
Spokojnie. Niektórzy wiedzą, napisałem listy do rodziców. Dziś
ogłoszę to przy kolacji. Minerwo... Czeka nas sporo pracy, ale
wiesz, że nie poddam Hogwartu tak łatwo.
* * *
Severus
w pośpiechu upychał ostatnie rzeczy na wierzchu kufra. Sprawdził
ostatni raz półki i zajrzał pod łóżko, po czym zatrzasnął
wieko. Usiadł ciężko na łóżku, spoglądając smętnie na
zielone draperie zdobiące pokój. Ostatnie kilka dni spędził
krążąc po zamku niczym duch, starając się nie rzucać zbytnio w
oczy – chociaż kłamstwem byłoby stwierdzenie, że kiedykolwiek
zwracano na niego większą uwagę. Chyba, że brać pod uwagę
spółkę Pottera i Blacka i ich wieczne zapędy do uprzykrzania mu
życia, jednak nawet to ostatnio się poprawiło. Zresztą
zamieszanie jakie ostatnio zapanowało w Hogwarcie tylko było mu na
rękę.
Jak
przez sen pamiętał jak w końcu udało im się jakimś cudem
wmieszać w tłum uczniów po tej pamiętnej nocy. Jak to się udało?
Nie miał pojęcia. Mieli chyba więcej szczęścia niż rozumu. Od
tej pory cała trójka była niezmiernie ostrożna, jednak palące
Mroczne Znaki nie ułatwiały im zadania. Nawet teraz Severus czuł
lekkie ćmienie bólu w przedramieniu i dobrze wiedział co to
oznacza.
Nie
chciał wracać do domu. Jednocześnie chciał się w końcu stąd
wydostać, poczuć się bezpiecznie, ale nie mógł oprzeć się
wrażeniu, że być może nigdy już tu nie wróci. Tego też nie
chciał. Co oznaczało poparcie Czarnego Pana? Czy miał teraz zacząć
działać otwarcie? Rzucić szkołę? Jaki był jego następny krok?
W
ciągu ostatnich dni niemal machinalnie nogi zanosiły go w stronę
Skrzydła Szpitalnego. Wiedział, że Lily wciąż tam jest i gdy w
końcu zobaczył ją poprzedniego ranka niemal zakrztusił się
owsianką. Wyglądała dobrze, trochę blado, ale dobrze. Jednak gdy
nawet na niego nie spojrzała, utkwiwszy oczy w Potterze błogie
uczucie ulgi zamieniło się w palącą kulę w żołądku. Bohater,
oczywiście.
Zaczął
chodzić po dormitorium próbując się uspokoić. Dormitorium było
już całkiem puste, został sam. Nagłe pukanie do drzwi wyrwało go
z zamyślenia. Po chwili ukazała się głowa Mulcibera.
-
Idziesz Snape? Czekamy na ciebie. Niedługo podjadą powozy.
Kiwnął
głową, zarzucając płaszcz. Sięgnął po niewielką torbę,
przerzucił ją przez ramię, ostatni raz sprawdził czy ma różdżkę
i wszystkie potrzebne rzeczy. Kilkanaście minut później siedział
już w powozie wśród innych ślizgonów, a ten mknął w stronę
niedalekiej wioski, w której znajdowała się stacja. Zamek znikał
powoli za zakrętem.
Nawet
się nie obejrzał.
* * *
Ekspres
Hogwart-Londyn jeszcze nigdy nie był witany z tak wielkim brakiem
entuzjazmu. Syriusz wysiadł z powozu. Za nim wysiedli Remus i Marta
– dziewczyna miała lekko zaczerwienione oczy. Podniósł wzrok i
podał dłoń Lily.
-
Ostrożnie.
Dziewczyna
zgrabnie pokonała dwa stopnie.
-
Dzięki.
Tuż
za nią niezgrabnie zeskoczył Peter. Stanęli na peronie niepewni co
robić teraz.
- To
dziwne uczucie – mruknął Syriusz, wciskając dłonie głęboko w
kieszenie płaszcza. Po przemowie Dumbledore'a nie byli pewni co
robić. Dyrektor zwrócił ich uwagę na kwestie bezpieczeństwa i
zapewnił, że zrobi wszystko, żeby takie wydarzenia nigdy już nie
miały miejsca. Wszyscy rozumieli, że w przypadku niewyjaśnionej
śmierci nauczyciela z rąk osób trzecich (zwłaszcza przysłanego z
ramienia ministerstwa) dyrektor ma związane ręce. Ministerstwo
musiało coś zrobić, inaczej grono wystraszonych rodziców dałoby
się wszystkim we znaki.
-
Chyba nigdy nie widziałem Dumbledore'a tak... Niepodobnego do
siebie. Determinacja i złość wydają się być całkiem nie w jego
stylu – mruknął Remus. Nagle podniósł głowę. - Gdzie James?
Lily
szybko odwróciła głowę, próbując ukryć rumieniec, który
pojawił się na jej twarzy.
-
Jechał kilka powozów za nami, miał coś do... O! Tam jest. James!
- Pomachał w stronę najbliższego powozu. Lily podniosła wzrok i
zobaczyła jak chłopak nadjeżdża z grupą krukonów. Wyskoczył
pierwszy z powozu. Krok za nim wysiadła Lora. Para odsunęła się
na kilka kroków i pogrążyła w cichej rozmowie. Lily szybko
odwróciła wzrok, czując jak palą ją policzki.
-
Jesteś! Już myślałem, że postanowiłeś ukryć się gdzieś w
zamku na całe wakacje – zaśmiał się Syriusz, gdy chłopak
podszedł do nich. - W sumie sam o tym myślałem.
James
zaśmiał się tylko.
-
Pewnie nie tylko tobie przemknęło to przez myśl. Wsiadamy?
Stłoczyli
się przy wejściu.
-
Lily? - Dziewczyna drgnęła na głos Jamesa tuż nad jej uchem. -
Możemy chwilę porozmawiać? - Tylko pokiwała głową. Grupa
krukonów dawno już zniknęła w pociągu.
-
James...! - Głos Syriusza przebił się przez otaczający ich
harmider.
-
Zaraz przyjdziemy, zajmijcie nam miejsca – odkrzyknął i pociągnął
dziewczyną kawałek dalej.
-
Lily. W sumie nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co stało się
wtedy na błoniach.
Dziewczyna
spuściła wzrok.
-
Masz rację. Tak naprawdę nie podziękowałam ci za to jak wróciłeś
po mnie na błonia, że za wszelką cenę chciałeś mnie bronić.
Mimo że byłam wtedy już nieprzytomna – dodała z lekkim
uśmiechem. - Dziękuję ci, James. Jesteś dobrym przyjacielem.
Spojrzała
na niego przeciągle. Chłopak zaniemówił lekko. Nie całkiem o to
mu chodziło. A raczej kompletnie nie o to mu chodziło.
Ostatnie dni były pełne zamieszania, ciągłych rozmów i dywagowań
„co dalej?”. I aż głupio było mu się przyznać, że przez
wszystkie te dni jego głównym zmartwieniem była Lily, a raczej to
co zaszło między nimi na krótko przed atakiem. Rozmyślał ciągle
czy to coś zmienia między nimi, czy ona coś do niego czuje.
-
Ja...
-
James, nie przejmuj się tym, co stało się między nami wcześniej.
Jeśli o to ci chodzi – uśmiechnęła się lekko zakłopotana. -
Chyba nocne spotkania i strach sprzyjają... takiemu zachowaniu. To
było kompletnie niepotrzebne. Wiem, że mogłoby niepotrzebnie
skomplikować twoje sprawy z Lorą – zawahała się. - Jesteśmy
przyjaciółmi, a w obecnych czasach bardzo nie chciałabym stracić
przyjaciela.
Chłopak
zaniemówił. Tak, byli przyjaciółmi, w końcu. Sporo czasu
odpychał od siebie myśl, że między nim i Lily w końcu coś
mogłoby się udać. Ze stanu skrajnego zidiociałego zachowania,
poprzez złość i powolną akceptację zostali w końcu
przyjaciółmi. Ale jak mógł jej teraz powiedzieć, że ostatecznie
zakończył sprawy z Lorą? Czy sprawy miały prawo teraz komplikować
się jeszcze bardziej? Czy jeśli ona nic do niego nie czuje, a on
wypali z czymś idiotycznym może stracić i to? Być może pisane im
było być po prostu przyjaciółmi.
-
Przyjaciele? - Spojrzała na niego pytająco.
-
Przyjaciele – potwierdził. Dziewczyna uścisnęła go, śmiejąc
się.
- No
już, gołąbeczki, wsiadajcie, bo pociąg odjedzie bez was! - Głowa
Syriusza wychyliła się z jednego z okien. Peron praktycznie całkiem
opustoszał. Kilku maruderów zerkało na nich ciekawie.
-
Panie przodem – powiedział, przepuszczając ją.
Gdy
peron całkowicie już opustoszał Syriusz nadal stał w oknie i
spoglądał na las otaczający peron. Mimo że nie widział stąd
zamku, czuł jego majestatyczną obecność. Wciągnął w płuca
haust rześkiego powietrza i wyciągnął z kieszeni płaszcza
pomięty list. Spojrzał na niego raz i drugi, po czym uśmiechnął
się pod nosem, chowając go z powrotem.
Nawet
jeśli już tu nie wróci, czekało na niego sporo ważnych decyzji.
Jednak jedna myśl uparcie nie dawała mu spokoju. Czy jeszcze kiedyś
gdzieś poczuje się jak w domu?
O kurde, nie spodziewałam sie wcześniejszego zakończenia semestru. To chyba jedna z niewielu sytuacji, w ktorych nawet w normalnej szkole uczniowie nie cieszyliby sie z szybszych wakacji. Ale to chyba była jedyna slisza decyzja. Wydaje mi sie,ze gdyby szkoła nadalprobowala działac, zebrałaby sie cała chmara rodziców,ktorzy narobiliby zamiesania. Dumbledore potrzebuje czasu zeby to ogarnąć, zeby wzmocni zabezpieczenia.zeby szkoła mogła ruszyć normalnie we wrzesniu a moze nawet wczesniej. Cirkawe, jak dalej to pociagniesz, mam nadziej,ze nasi przyjaciele beda spotkac sie podczas Rych długich wakacji... I ze Lily szybko zrozumie, ze James nie zmeińilam swoich uczuć wobec niej. Mam tez nadzieję,ze Syriusz poczuje sie gdzieś i z kimś naprawdę jak w domu, b.go lubie, tak jakby tp była jakas nowosc xD zapraszam Cie na prolog mojego nowego opowiadania potterowskiego na zapiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowosc do mnie :)
UsuńNareszcie! Już myślałam, że znowu zniknęłaś gdzieś w odmętach Internetu :D
OdpowiedzUsuńAtmosfera się zagęszcza, mrok sączy się z każdego kąta, a Dumbledore musi chronić uczniów.
Jeśli nasi przyjaciele mają zostać członkami ZF to przecież muszą posiadać wiedzę, umiejętności, znać zaklęcia i przeciw-uroki. Oni MUSZĄ wrócić do Szkoły!
Ach, dlaczego Lilka i James są tacy dobrzy?! Jedno chce dla drugiego w ich mniemaniu jak najlepiej i tak się bujają jak jakieś wahadło, grrr! Zrób z nimi coś :P
Więcej Remusa!!! Kocham Remusa <3
Weny i radości z nadchodzącej wiosny ^^~ Mała Mi
Nie mogę się doczekać nn ❤
OdpowiedzUsuńHej znalazłam twojego bloga 2 dni temu i jestem gdzieś tak w połowie ale bardzo mi się spodobał i nominowałam Cię u siebie na blogu do LBA strona bloga mojego to huncwotko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci
Pozdrawiam Marcela
Ja chcem CD :c Kali bardzo prosić o CD
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog wczoraj ok. 19 i siedziałam do ok. Pierwszej XD
~Kali pozdrawiać, obserwować i czekać! =D
W niesamowity sposób opisujesz grozę i niebezpieczeństwo, jakie wisi nad Hogwartem i resztą świata. Mam nadzieję, że takie długie wakacje nie wpłyną negatywnie na relacje bohaterów - w końcu przez taki okres czasu może się wiele zmienić.
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/
Kurcze, to jest niesamowite! Przeczytałam wszystko w tydzień i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały! Powinni to wydać jako książke bo naprawdę naprawdę cudownie piszesz! Oby wena cie nie opuściła.
OdpowiedzUsuńO matko. Dopiero skończyłam to wszystko czytać i znalazłam czas, by to skomentować...
OdpowiedzUsuńZacznijmy od ogółu - piszesz wspaniale, dobrze, że rozwijasz inne wątki. Cieszę się, że nie zrobiłaś z tego jednego, wielkiego romamsidła (chociaż jestem romantyczką i nie mam nic
przeciwko) a przy tym nie pominęłaś wątków miłosnych. A te skomplikowane sprawy między L.E i J.P.... i jeszcze Lora (której nie cierpię, szczerze mówiąc). Twoje opowiadania są spójne, łatwo mi się je czyta i ogólnie - to wszystko ma sens!
Podsumowując - UWIELBIAM.
~Pozdrawiam, Sleepy Hollow.
Super. Mam nadzieję, że teraz następna część będzie szybciej? Więcej lily i Jamesa. Proszę zrób coś z nimi: )
OdpowiedzUsuńCzekamyyy. ..
Odnoszę wrażenie, że zaglądasz na tego bloga równie często co ja. :) spodziewałam się o wiele większej ilości notek. Nie żebym te je już przeczytała. Na razie się nad tym zastanawiam. Był gdzieś miedzy 57 a 61 notką motyw mojego ukochanego? Wiesz jak nie lubię pobocznych wątków. :/
OdpowiedzUsuńAle rzuciło mi się gdzieś w oczy, że Potter nie zerwał z tą Lorą/Lisą/Laurą czy jak jej tam. PLUSIK
A widziałam zakończenie tej notki. Tzn. rozmowę Pottera i Evans. To było taaakie urocze.
No a jak tam Zakazani czyżby zmienili nazwę na Zapomniani? A ja już liczyłam , że będzie tam więcej mojego Jasona.
Kiedy nowa notka? Pytanie dotyczy oczwiście i Młodych i Zakazanych.
pozdrawiam
Rajciu mam nadzieje, że nie bedziemy czekać rok. :(
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję,
UsuńLily i James co wy odwalacie ? ;'(
OdpowiedzUsuńMargaret, kiedy możemy orientacyjnie spodziuewać się nwoej notki?;) zapraszam na nowośc do mnie
OdpowiedzUsuńHalo? Jest tam kto? Margaret, gdzie ty się podziewasz? Tęsknimy!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMargarrettttt błagam daj znak życia xD nie musi być koniczenie notka, ale jakies ogłoszenie!
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowosc
Cześć! Cudowny blog :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna prowadzę własnego bloga o podobnej tematyce:
liljam.blog.pl
Zapraszam ;)
Jejku...
OdpowiedzUsuńTwój blog odkryłam kilka dni temu i od razu go pokochałam. Nie skupiasz się na jednym wątku, ale rozwijasz ich kilka. Twój sposób pisania jest poprawny gramatycznie i interpunkcyjnie. Piszesz dojrzale i powoli rozwijasz akcje wprawiając mnie w dreszczyk oczekiwania. Czy to już czy w następnym rozdziale? Wątek Lily i Jamesa wciąż się komplikuje i to jest cudowne. Piszesz o ludziach a nie o sztucznie wymyślonych perfekcyjnych postaciach którym zawsze wszystko się udaje. I za to pokochałam ten blog :)
Ps. Wiem że przed wakacjami zawsze jest mnóstwo roboty ale proszę nie każ nam czekać roku na kolejny rozdział ;)
Czemu dopiero teraz zauważyłam nowy rozdział? Och tak... Jestem bardzooo spostrzegawcza XD
OdpowiedzUsuńRozdział powalił mnie na kolana. Pięknie opisujesz emocje. Podobała mi się rozmowa Lily i Jamesa, choć są naprawdę bardzo skomplikowani. Boli mnie to jak czytam o tym jak oboje się bardzo ranią, ale to dodaje takiego smaczku całemu temu rozdziałowi ;)
Pozdrawiam,
Życzę weny
I czekam na nowy rozdział,
Rudzielec.
huncwocki-rocznik-1960.blogspot.com/
Margaret, żyjesz? Gdzie Cię znowu wcięło? Czekam z niecierpliwością na jakieś wieści, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Mała Mi
Żyję! Przez ostatnie tygodnie wypadła mi trochę niespodziewana podróż po Europie i dopiero od kilku dni wróciłam. Piszę :) Będzie coś niedługo.
UsuńŚwietny blog, zapraszam do siebie jestem tutaj nowa. Bardzo mroczny i ciekawy wystrój bloga:)
OdpowiedzUsuńLily Luna Potter rozpoczyna czwarty rok nauki w szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jest bardzo odważna, nie pozwoli sobą manipulować i potrafi bronić swoich przyjaciół. Znalazła już osoby, na których jej zależy. Czuje się w szkole jak w drugim domu. Jednak to właśnie ten rok zmieni jej życie i obróci wszystko do góry nogami. Co czeka młodą Gryffonkę? Czy poradzi sobie z przeciwnościami losu?
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://lilylunapotterhp.blogspot.com/
Mam nadzieję, że niedługo pojawi sie nowość xDxD zawsze czekam, wiesz o tym.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowość
Boże uwielbiam Cię! Natrafiłam na Twojego bloga dzisiaj. Tak mnie wciągnęło że przeczytałam wszystko jednym tchem <3 Zajęło mi to ponad 5 godzin ale było warto. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję że między Lily a Jamesem wreszcie się poukłada tak że będą parą :D Oby następny rodział pojawił się jak najszybciej. Czekamy :*
OdpowiedzUsuńZarwałam już kolejną noc przez Twojego bloga 😀 A to duży komplement 😉
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piszesz, bardzo podobają mi się charaktery postaci. Są takie... nieidealne, w najlepszym tego słowa znaczeniu. 😊 Co tu więcej mówić; pisz jak najwięcej, bo naprawdę Ci to wychodzi. A wracając do historii, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału 😘
Tak, to znowu ja. I nie wyobrażam sobie, że mogłaś od tak o nas zapomnieć, więc albo w czasie tej podróży po Starym Kontynencie straciłaś obie rączki i dopiero uczysz się pisać stopami, albo wersja mniej optymistyczna; ktoś się pod ciebie bezczelnie podszywa i mami nas obietnicami o nowym rozdziale niedługo kiedy ty poddajesz się wątpliwej przyjemności wąchania kwiatuszków od spodu... Więc?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że jednak jesteś cała i zdrowa tylko trochę odpoczywasz od pisania ;)
~ Mała Mi
Hej Hej, moja kochana Margaret, proszę o jakąś informację, bo ja umieram z tęsknoty. ale wierzę, że wócisz, bo zawsze wracasz, a ja zawsze czekam. Kocham Twoją historię Huncwotów!!!! Mam nadzieję, że podróż po Europie się udała i życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość do mnie:)
Co tu duzo mowic ? Kocham czytac blogi, szczegolnie nie wiedzac czemu kiedys zainteresowala mnie para Lily - James i tak juz pozostalo, chociaz w sumie lubie, badz przekonuje sie do innych paringow ktore mysle ze moga wystapic i w Twoim opowiadaniu. Pierwsze co chcialabym podkreslic, to DZIEKUJE za to iz opowiadanie ktore prowadzisz nie jest przesiakniete seksem jak i przeslodzoną miloscia. Blad ktory wykonuja blogerki badz blogerzy, ich opowiadanie jest super, ciekawe ale prawie na kazdym kroku nie potrafia sie niepochamowac przed seksem i namietnoscia ( w duzym i szybkim stopniu ) . Na poczatku mialam troche za zle, ze blog jest o Lil i Jimmym a tu jest duzo innych watkow. Jednak teraz moge przyznac do bledu i stwierdzic iz bardzo podoba mi sie opis nie tylko krecący sie wokół nich. Sprawy zakonu, Snape .... dobrze ze opisujesz wszystko. Nawet nie wiesz jaki ból ogarnał moje serce gdy zobaczylam, ze to jak na razie ostatni rozdzial. Czytalam ze zawsze wracasz.... ale boje sie, ze ja nie wroce. Zawsze gdy zbalazlam blog o tematyce ktora mnie zaciekawila zapisywalam go, jednak gdy w koncu dotarlam do konca, z braku emocji, tego co mnie zajmowalo gdy bylam smutna... zaczynalam szukac czegos innego. Co wiaze sie z tym iz cale kolejne opowiadanie mnie povhlanjala i juz nie sprawdzalam co z wczesniejszymi. Zobacze jak bedzie tym razem... dosyc o mnie .
OdpowiedzUsuńZycze duzo weny. Pozdrawiam.
~ Zadziorna Gryfonka ~
Gdy patrzę na liczbę wyświetleń u ciebie i porównuję z liczbą wyświetleń na moim blogu, to robi mi się słabo. Tak cieszyłam się z siedemdziesięciu sześciu, które mi dzisiaj wybiły, ale wydaje mi się, że one raczej nic nie znaczą. I w sumie nie dziwię się tej ogromnej różnicy. Twój sposób pisania jest naprawdę świetny. Przyznam szczerze, ja tak nie potrafię. Właściwie średnio interesowałyby mnie tego typu blogi, gdyby nie fakt, że strasznie podziwiam Lily i Jamesa. Ich siłę, odwagę i wytrwałość w dążeniu do celu.Kocham wszystkich Huncwotów, ich żarty i braterską miłość.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
~Felissa
Chcąc znaleźć chwile przerwy od Dramione i tym podobnych paringów zdecydowałam się wrócić do tego od czego zaczynałam - Lily i Jamesa. Twój blog był pierwszym na który trafiłam 2 dni temu. Muszę powiedzieć, że piszesz niesamowicie. Twój styl jest lekki i przyjemny. Czytałam niewiele blogów czy książek, które sprawiły mi aż taką przyjemność! Bardzo podoba mi się to, że nie skupia się tylko i wyłącznie na nich ale też dodajesz historię Zakonu :) Twój blog jest po prostu... wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam i życzę weny!
Lena
Hej, jakby co to ja nadal tu wchodzę i bede wchodzić :) mam nadzieje ze zrobisz nam prezent ma święta :) pozdrawiam Cie gorąco I zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńChciałabym zapytać z jakiej strony ściągnęłaś poprzedni szablon, ponieważ bardzo mi się spodobał i być może chciałabym, żeby służył mi na moim blogu.
Pozdrawiam
Huncwotka
Kiedy nowy rozdział? Czekam z niecierpliwością ^.^
OdpowiedzUsuńHej mam pytanie... Czy to już koniec, czy planujesz jeszcze jakiś rozdział ?
OdpowiedzUsuńHej muszę napisać o dwóch rzeczach- dobrej i złej. Żebyś miała szczęśliwe zakończenie to zacznę od złej :D
OdpowiedzUsuń1. Jeszcze nie czytałam bloga, na którym ktoś robiłby roczne przerwy!!! Wiesz ile mnie to kosztuje!!!!! Jestem tak ciekawa co będzie dalej, że zaczynam świrować
2.Przeczytałam sporo blogów, uwierz mi, ale tylko twój jest taki, że sama J.K.Rowlling mogłaby być z ciebie dumna. Czasami gdy czytałam niektóre z roździałów miałam wrażenie, że czytam kolejną powieść autorki Harry'ego Pottera !!
Naprawdę jesteś niesamowita. Nie masz pojecia ile dajesz ludziom radości dzięki temu, że piszesz. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę książkę pt."Młodość Lily i James" na półkach w księgarni. Pamiętaj !! Dzięki twojej talentowi grupa fanów Harry'ego może choć na chwile odetchnąć i zanurzyć się w ulubionej lekturze.
Jesteś niesamowita.
Tak, zgadzam się :) Twój blog jest wyjątkowy. Na większości innych blogów Lily jest niezrównoważona emocjonalnie, lata wszędzie za Jamesem i ślini się do niego, ciągle ryczy, chleje, jest wulgarna i gdzieś nawet uprawiala seks na siódmym roku !!!
OdpowiedzUsuńZ kolei James zachowuje się jak dupek i rani wszystkie dziewczyny dookoła (oprócz Lily oczywiście) i bez przerwy obślinia Rudą.
U Ciebie wszystko trzyma się kupy ;D
No to skończyłam. Aż mi się zachciało wrócić do pisania. Ciekawa jestem co nastąpi wcześniej: nowy rozdział u Ciebie czy ten od dwóch lat odkładany pierwszy u mnie ;)
OdpowiedzUsuńMargaret, minął kolejny rok. Gdzie się podziewasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wciąż czekam,
Mala Mi
Dobrze, skończyłam i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńTen motyw z Zew średnio przypadł mi do gustu, ale Twoja historia, także nie mam nic do gadania. Poza tym mam wrażenie, że z czasem trochę jakby wycofałaś się z tych planów.
Tak czy inaczej, kupuję wszystko, co wychodzi spod Twojego pióra!
Jestem naprawdę zachwycona tą historią, od ZAWSZE szukałam bloga, który byłby jak najbardziej zgodny z tym, co sama Rowling nam powiedziała, i w końcu go znalazłam!
No i jak go znalazłam to okazuje się, że od ponad roku nie ma nowego posta! Ale widzę, że nie tylko ja na niego czekam, i że niektórzy przez cały rok co jakiś czas zostawiają tu komentarz. Tak więc i ja dołączam do grona czytelników.
Ślę pozdrowienia i żywię ogromną nadzieję, że wrócisz, no bo kto to widział, żeby takiego bloga skończyć tak w połowie!
Weny życzę, dużo weny, najlepiej takiej, żebyś napisała wszystko do końca za jednym razem i tak co dwa tygodnie wrzucała tu jakiś post! :)
Czekam, cały czas.
OdpowiedzUsuńO.
Super :> Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażniem. Styl, fabuła, dużo by tego było. Czy będzie jeszcze jakiś rozdział?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, blog genialny, ale traci na tym, że notki są raz na rok :(
OdpowiedzUsuńale się cieszę, Margaret, że wracasz. Ale musiałaś odwalić kawał dobrej roboty, żeby poprawić te wszystkie rozdziały. Mam nadzieję,że z biegiem czasu przypomni mi wszystko. Ale się jaram, że będe mogła wrócić do jednej z moich ulubionych interpretacji ery Huncwotów, jakie kiedykolwiek czytałam w blogosferze! Wiedziałam, że warto tutaj wchodzić ^^!
OdpowiedzUsuńZapraszam w chwili wolnej na niezaleznosc-hp.blogspot.com oraz konstruktywna-krytyka-blogow.blogspot.com