BLOG ZAWIESZONY: Więcej informacji w Proroku

25 czerwca 2008

Rozdział 14: Kiedy wszystko staje się jasne

       Obudził go potworny ból głowy. Powoli podniósł powieki i rozejrzał się dookoła. Dormitorium wyglądało jak po przejściu tornada. Za oknem słońce powoli wznosiło się nad horyzontem. Dostrzegł huncwotów leżących na sofach i kilka innych osób śpiących tam, gdzie widocznie wczoraj zasnęły. Usiadł, trzymając się za głowę i próbował przypomnieć co wczoraj takiego zrobił, że dzisiaj tak paskudnie się czuje. Nagle z całą mocą wspomnienia wróciły. Lily z nim zerwała. Skoczył na równe nogi z zamiarem udania się do niej w tej samej chwili, jednak stracił równowagę i upadł powrotem do pozycji siedzącej. Dopiero teraz zauważył dwie Gryfonki zwinięte obok niego na sofie. Chwycił się za głowę. Cudownie.


          Syriusz Black obudził się. Podniósł powoli głowę i rozejrzał się czujnym okiem po własnym dormitorium, które ledwo rozpoznawał pod górą śmieci. Po podłodze walały się puste butelki, papierowe talerze i opakowania po jedzeniu. Spojrzał na ludzi śpiących w kątach, których na pewno nie powinno tu być. Radio ciągle grało w kącie zapętlone na jednym fragmencie piosenki. Dostrzegł Jamesa rozwalonego na fotelu, Remusa śpiącego na sofie i Petera zwiniętego w rogu na stosie poduszek. Marzył, żeby położyć się do swojego łóżka, ale póki te wszystkie osoby tu były nie mógł nic zrobić. Jednak i na to znalazł rozwiązanie. Skoczył na nogi, chwycił za różdżkę i wystrzelił z niej iskrami. 
- Wstawać ludzie! Pobudka! – ryknął, wskoczywszy na stół, który zachwiał się niebezpiecznie. Kolejne iskry posypały się z różdżki przy kakofonii głośnych, okropnych dźwięków. James skoczył na równe nogi i spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem. Pozostałe osoby, również powoli zaczęły się budzić. Po chwili wszyscy stali już na nogach zdenerwowani i zmęczeni. Obraz nędzy i rozpaczy.
- Dziękuję za uwagę – powiedział Syriusz. – Wybaczcie tak drastyczną metodę, ale niestety chyba nie było innego wyjścia, żebyście wyszli stąd przed dwunastą. A chyba każdy marzy teraz o wygodnym łóżku? Więc teraz idźcie spać, dzięki za wczorajszą imprezę!
Gryfoni mrucząc coś pod nosem opuścili powoli dormitorium huncwotów, zostawiając ich samych pośrodku bałaganu. Remus ziewnął szeroko.
- Wypadałoby tu trochę uprzątnąć, nim przywrócimy normalne rozmiary… - powiedział po chwili.
James kiwnął głową. Syriusz chwycił różdżkę.
- Zaraz, a gdzie Glizdek? – spytał rozejrzawszy się po pokoju. Peter w najlepsze spał sobie w kącie. Najwidoczniej na niego pobudka nie zadziałała. Wzruszyli ramionami i postanowili go nie budzić. I tak by im nie pomógł.


       Wielka Sala rozbrzmiewała codziennym, zwykłym śniadaniowym gwarem. Co dziwne, stół Gryfonów był niemalże pusty. Pojedynczy uczniowie zbili się w grupki i szeroko ziewając, jedli śniadanie. Brwi profesor McGonagall uniosły się w grymasie zdziwienia. Zastanawiała się co takiego sprawiło zbiorową nieobecność jej uczniów na śniadaniu. Rozumiała, że w niedzielę można dłużej pospać, ale… zerknęła na zegarek. Dochodziła jedenasta, więc najwyższy czas aby Gryfoni zjawili się na śniadaniu. Dokończywszy jajecznicę wstała od stołu i szeleszcząc swą długą szatą w odcieniu butelkowej zieleni podeszła do stołu Gryfonów.
- Panno McDonald… - zagadnęła piątoklasistkę Mary, jedną z prefektów. – Nie wie pani może, gdzie podziała się reszta Gryfonów i dlaczego nie zjawili się tak licznie na śniadaniu?
Mary zmieszała się lekko i zerknęła na przyjaciół, którzy wymienili zaniepokojone spojrzenia.
- Ja… Pani profesor, wydaje mi się, że wszyscy śpią… To znaczy… jest niedziela, to normalne, że ludzie chcą się wyspać. – Dziewczyna utkwiła w profesorce wystraszone spojrzenie. Kobieta spojrzała na nią podejrzliwie. Nie była przekonana czy jedynym powodem tej nieobecności była chęć wyspania się. Pamiętała jak pod koniec zeszłego roku zdarzyło się coś podobnego, a powodem była zwykła impreza. Wciąż miała w pamięci obraz Pokoju Wspólnego, wyglądającego jak pobojowisko po przejściu bandy troli.
- Skoro pani tak uważa panno McDonald – powiedziała ostro profesorka i wyszła z Wielkiej Sali. Zamierzała na własne oczy przekonać się o stanie pokoju wspólnego i jego mieszkańców. Czym prędzej pokonała schody prowadzące na siódme piętro i lekko zdyszana stanęła przed portretem Grubej Damy.
- Miodowe Królestwo – powiedziała szybko i przeszła przez dziurę pod portretem. Już gotowała się, aby krzyknąć na gryfonów, jednak… Nie miała najmniejszych powodów. Ze zdziwieniem stwierdziła, że Pokój Wspólny wygląda wręcz idealnie. Zdezorientowana patrzyła na uczniów powoli schodzących się ze swoich dormitoriów i kolejno udających się na śniadanie.
- Dzień dobry pani profesor. – Syriusz przeszedł obok kobiety z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Kobieta zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem, a następnie zerknęła na pozostałych huncwotów, którzy pojawili się tuż za młodym Blackiem.
- Dzień dobry, panie Black – powiedziała chłodno. – Dlaczego o tak późnej porze udają się panowie na śniadanie…? Razem z całą resztą domu, pragnę zauważyć.
- Uczyliśmy się wczoraj do późna pani profesor. - James uśmiechnął się profesorki niewinnie. – Chyba nie przyszła pani tutaj tylko po to, aby sprawdzić, czemu nie ma nas na śniadaniu?
Profesorka zmieszała się lekko, widząc, że wyraźnie nie ma do czego się przyczepić.
- Wydało mi się dziwne, że całego domu nie ma. Zresztą nie muszę się panu tłumaczyć, panie Potter. Do widzenia. – Kobieta odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła Pokój Wspólny. Syriusz wybuchnął głośnym śmiechem.
- Dobry miałeś pomysł Rogaczu. Impreza w dormitorium! Wyobrażasz sobie co by było, gdyby wpadła rano w taki bałagan jaki mieliśmy rano? Powtórka z zeszłego roku murowana.
Huncwoci roześmiali się głośno, wychodząc z pokoju wspólnego na śniadanie.



     

        Po obudzeniu wspomnienia od razu uderzyły Lily niczym zimny prysznic. Wygrzebała się spod kołdry  podeszła do okna. Pierwszy raz od kilku dni słońce było widoczne na niebie, którego nie zdobiła nawet jedna chmura. Wczorajsze zerwanie z Mattem i rozejm z Jamesem dość mocno nią wstrząsnęły. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Ubierając się pospiesznie analizowała w myślach to jak Potter zmienił się przez ostatni czas. Zaskoczył ją. Wyszła z pokoju po cichu by nie budzić współlokatorek. Nie spiesząc się zeszła do pokoju wspólnego. Kilka zaspanych osób przywitało ją uśmiechem. Evans rozejrzała się po pomieszczeniu, poszukując wzrokiem któregoś z huncwotów. Nie dostrzegłszy żadnego z nich postanowiła samotnie udać się na śniadanie. Uśmiechnęła się szeroko, widząc całą czwórkę przy stole. Niezwykle zabawnie wyglądali z tymi swoimi zaspanymi minami.
- Dzień dobry – powiedziała wesoło, dosiadając się do nich.
- A dzień dobry, dzień dobry – odpowiedział jej wesoło Syriusz znad kanapki.
- Żałuj, że nie widziałaś jak McGonagall wparowała dzisiaj rano do pokoju wspólnego – powiedział James z szerokim uśmiechem na twarzy..
- Podejrzewała nas o powtórkę z czerwca?
- Najwyraźniej - zaśmiał się Remus.
- A jak trudno było jej się przyznać do pomyłki. – James zachichotał.
Ruda roześmiała się wesoło. Syriusz przełknął kęs kanapki z indykiem i zamyślił się głęboko. Coś mu tu nie pasowało… Tylko co?
- Pogodziliście się?! – spytał w końcu, patrząc to na Rudą, to na Rogacza.
Dwójka spojrzała po sobie.
- Ano tak - potwierdził Rogacz.
- No to mamy przełom – zaśmiał się Remus. – Kto by pomyślał.
- A co Matt na to? – Syriusz zerknął na Rudą z diabelskim uśmiechem. - Nie jest zazdrosny?
Lily spojrzała na niego i z kamienną twarzą zabrała się za jedzenie, nie udzielając odpowiedzi. Black spojrzał zdezorientowany na restę. Nie wiedział co powiedział nie tak. Remus i Peter wzruszyli ramionami, za to James z poważną miną pokręcił głową jakby chciał powiedzieć „Nie pytaj”. Syriusz wzruszył ramionami i zabrał się za jajecznicę, która już ostygła na jego talerzu.


*


- Lily, porozmawiajmy! Proszę. – Matt stał nad fotelem Lily. – Proszę. Popełniłem głupstwo, nie chciałem tego.
Ruda zmierzyła go chłodnym spojrzeniem.
- Nie mamy o czym rozmawiać – odpowiedziała oschle.
- Lily, proszę…
- Powiedziała, że nie ma ochoty z tobą rozmawiać – warknął groźnie James.
- Nie wtrącaj się Potter, to nie twoja sprawa. – Johnson spojrzał na niego wściekły. – To teraz z nim przystajesz? Z tym palantem, który tyle lat cię gnębił? Lily, chcę tylko wyjaśnić. Wypiłem trochę za dużo i…
- Trochę? Na nogach ustać nie umiałeś! Nie liczysz się ze mną Matt, nie chcę mieć z tobą nic do czynienia.
- Lily… Porozmawiaj ze mną! – Chwycił ją za ramię tak, że dziewczyna aż syknęła z bólu. Spojrzała na niego ze łzami w oczach.
- Co ty robisz?
Chłopak wystraszył się nie na żarty.
-  Przepraszam, nie chciałem!
- Przegiąłeś stary. Zostaw ją. – James i Syriusz podnieśli się z foteli. Remus pocieszająco objął Lily, która za wszelką cenę próbowała powstrzymać łzy.
Matt spojrzał na nich wściekły.
- Zostaw ją – powiedział ostrzegająco Syriusz. – Spływaj stąd, albo inaczej pogadamy.
Johnson z wściekłą miną opuścił pokój wspólny.
- Co za palant. – Black opadł na fotel. – Nie przejmuj się, Lily.
James spojrzał uważnie na Lily, która ze smutną miną opierała się o Remusa.
- Dzięki za pomoc.
- Żaden problem. Huncwoci zawsze do usług. – James teatralnym gestem rozczochrał sobie włosy. Lily parsknęła śmiechem. Od razu poprawił jej się humor.



* * *



- Myślisz, że powinniśmy ich w to zaangażować? Przecież oni są jeszcze za młodzi, Albusie! Nawet nie ukończyli siedemnastu lat! – Minerwa McGonagall spojrzała w oczy dyrektora z przerażeniem.
- Nie znaczy to, że nie poradzą sobie z… Zadaniem. – Albus Dumbledore zakręcił młynka kciukami, wpatrując się w okno. Zmarszczka na jego czole, świadczyła, że głęboko się nad czymś zastanawia.
- Osobiście uważam, że powinniśmy poczekać aż będą pełnoletni. Poza tym, co? Mieliby śledzić Ślizgonów? – profesor McGonagall ściszyła odruchowo głos. - To plotki, poproszę Horacego, żeby miał na nich oko, ale nikt nie jest tak bezmyślny, żeby angażować niepełnoletnich uczniów w cokolwiek.
Dyrektor westchnął.
- Może masz rację Minerwo. 
Kobieta odetchnęła z wyraźną ulgą.



* * *



- Nie możesz jej powiedzieć! – Black spojrzał na Jamesa. Wiedział, że tak się o wszystko skończy. Siedzieli w dwójkę w dormitorium, gdy Potter podzielił się z nim zamiarem powiedzenia Lily o ślizgonach spiskujących w Hogsmeade.
- Ale dlaczego?
- Powie jednej z koleżanek, ta powie następnej, aż w końcu cała szkoła będzie o tym huczeć… Zwariowałeś chyba Rogaczu.
- Lily nie jest taka. Jak jej powiem, żeby nie mówiła to nie powie. Zwłaszcza, że to taka ważna spraw… - zaperzył się James.
Syriusz roześmiał się gorzko.
- Jasne… Powie Marcie, ta powie komuś innemu w tajemnicy i tak to pójdzie. Nic jej nie mów. 
James zamyślił się.
- To co ja jej powiem…? Już jej obiecałem.
Syriusz uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Oj Rogaczu… Coś wymyślisz.



- Syriusz się zakochał?! – Lily spojrzała na niego zaskoczona. – Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie! To jest śmiertelnie poważne. Nieodwzajemniona miłość jest bardzo skomplikowana.
Evans spojrzała na niego podejrzliwie.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. I tylko o to chodzi? To dlaczego spotyka się z Lorą?
- No właśnie nie chce się spotykać. Tylko, tylko…
- James, przestań kłamać.
- Ale ja…
- Dobra, nie mów o co chodzi. Miejcie te swoje męskie sekrety. – Przewróciła oczami.
- Serio?
- A więc jednak - zaśmiała się. Chłopak zmieszał się.
- Lily, nie mogę ci powiedzieć. - Dziewczyna utkwiła w nim uważne spojrzenie. Widać było, że jest mu przykro. - Dowiesz się w odpowiednim czasie, to mogę ci obiecać.
Lily westchnęła.
- To może być niebezpieczne. Nic ci teraz nie powiem. Nie mogę. Dumbledore zabronił.
Zmierzyła go uważnym spojrzeniem ważąc jego słowa. W końcu kiwnęła głową, dając za wygraną.
- Dobrze. Powiesz, gdy będziesz mógł.
Chłopak uśmiechnął się do niej pocieszająco. Ramię w ramię opuścili sowiarnię i udali się na kolację. Na dworze zapadał zmrok, a uczucie względnego spokoju napełniło ich serca. Bo co teraz mogło być nie tak? Nie spodziewali się, że zagrożenie rośnie z dnia na dzień, a zapadająca noc, ciemna i niezwykle mglista jest tego pierwszym sygnałem.



7 komentarzy:

  1. SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. http://super-czworka.blog.pl/ Plis wejdź.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. NIESAMOWITE I PROFESJONALNE ;D POLECAM ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do komentarza powyżej ;
    Owszem, blog niesamowity, talent też, ale nieprofesjonalny. Piszę "otworzył, otworzyli", a nie "otwarł, otwarli". Tak na przyszłość ;D
    No, ale, cóż...
    Życzę weny ;* ~ Ginny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forma "otwarł" jest formą poprawną w języku polskim. Wystarczy sprawdzić w słowniku. ;)

      Usuń
  6. Ta bitwa xD
    Heh, ale niezbyt mi się widzi to, że Huncwoci tak łatwo wymawiają swoje sekrety...

    bonnie-karaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Użytkowników bez konta Google proszę o wybór z listy "komentarz jako" pola "Nazwa/Adres URL" i w polu nazwa podanie nicka. Jest łatwiej, gdy wiadomo, kto jest kim.