BLOG ZAWIESZONY: Więcej informacji w Proroku

11 kwietnia 2013

Rozdział 44: Świadomość

        Ben nie miał najmniejszego pojęcia jakim cudem dał się na to namówić. Słynni ze swoich kawałów w całej szkole Huncwoci mieli majstrować nad jego pamięcią. Jak w ogóle do tego doszło? Pachniało przekrętem na milę, więc wciąż nie wiedział co tu do diaska robi. Siedzieli w Pokoju Życzeń, który na tę okazję zmienił się w przytulne wnętrze, z wygodną sofą, fotelami oraz niewielką biblioteczką. W kącie wisiała żeliwna apteczka – wolał nie myśleć, że cokolwiek z niej mogłoby się przydać podczas tej długiej nocy. Susan siedziała nieopodal na jednym z wysiedzianych foteli. Towarzyszyła jej Lily Evans. Obie wydawały się jednocześnie zatroskane, ale i podekscytowane. Za to dwójka chłopaków przed nim była wyraźnie zdenerwowana. Kartkowali wielką księgę, która jak Ben od razu poznał, była własnością biblioteki. Już chciał zwrócić na to uwagę, kiedy stwierdził, że chyba i tak nie ma to większego sensu.
Zerknął na Susan. Sam jej widok poprawił mu humor – nie wiedział skąd brało się to uczucie. Choć wspomnienia (fałszywe wspomnienia, jak usilnie próbowała mu wmówić), mówiły co innego. Gdyby nie to jak czuł się ostatnimi czasy, nie wziąłby nawet pod uwagę, że ktoś mógłby majstrować przy jego umyśle. Jednak ich teoria, choć szalona, wydała mu się sensowna. Wyjaśniała niektóre zdarzenia ostatnich tygodni. Gdy zjawił się w pokoju Susan usiadła z nim i próbowała wypytać go o rzeczy, które pamięta, jednak wszystko niewiele mu mówiło. W dodatku gdy zastanawiał się nad tym atakował go silny ból głowy. Gdy opisał swoje objawy chudemu, przeraźliwie blademu chłopakowi, do którego Black zwracał się per „Lunatyk”, ten pokiwał ze zrozumieniem głową, wyraźnie lekko uspokojony.
- To typowe objawy niewprawnie rzuconego zaklęcia zapomnienia – powiedział, wertując księgę. - Ofiara niewprawnego zaklęcia po dłuższym czasie zaczyna odczuwać dyskomfort psychiczny. Wiele zdarzeń z przeszłości ściśle powiązanych z usuniętym fragmentem pamięci wydaje się nie mieć sensu, być niekonsekwentnym ciągiem zdarzeń. Mogą wystąpić nudności, zawroty i bóle głowy – przeczytał. Przeleciał szybko wzrokiem resztę tekstu. - Piszą tu, że im więcej usunięto, tym gorzej ofiara zaklęcia może reagować. Zwłaszcza jeśli sama zauważy pewne braki i stara się je rozwikłać.
Przeniósł spojrzenie na Blacka, a minę miał nietęgą. Odciągnął go na bok.
- To jest naprawdę poważna rzecz – szepnął. Ben obserwował ich niepewnie z sofy. - Co jeśli nie mamy racji? Co jeśli coś mu uszkodzimy? To może być spora dawka wspomnień. Wprawnie czy niewprawnie rzucone zaklęcie, majstrujemy nad jego głową. Co będzie jeśli coś popsujemy? Nie dość, że Ben może na lata wylądować w Świętym Mungu, to my dodatkowo wylecimy ze szkoły, albo i gorzej. Czy jest to warte tego ryzyka?
Syriusz patrzył na niego, zastanawiając się. Rzucił szybkie spojrzenie na Susan. Dziewczyna spoglądała na nich z napięciem, ale i nadzieją. Ben zaś wiercił się nerwowo na sofie, jakby ktoś trzymał go tu wbrew jego woli. Jego spojrzenie pełne było podejrzliwości.
- Remus, robiliśmy już to, pamiętasz? Wiem, że to ryzykowne, ale nie musimy od razu iść na całość. Wiesz jak działa ten mechanizm. Pójdziemy powoli, warstwami. Poza tym czytałem, że czasem wystarczy naderwać tę blokadę, a reszta wspomnień sama znajdzie drogę. Wiem, że mamy wiele do stracenia, ale musisz przyznać, że ta sprawa naprawdę śmierdzi. Jeśli pójdziemy z tym do nauczycieli nie posłuchają nas. Pamiętasz co było gdy byliśmy u Dumbledore'a.
Remus kiwnął głową, zaciskając usta. Syriusz kontynuował.
- Musimy mieć konkret. Jeśli Ben faktycznie ma wymazaną pamięć, będziemy mieć pewność, że w szkole dzieje się coś złego. Będziemy mogli sami zacząć coś robić, bardziej uważać. Damy Dumbledore'owi konkret, nie mgliste domysły, bo ich nikt nie potraktuje poważnie. Szkoda, że nie ma z nami Jamesa.
Remus kiwnął głową.
- Nie mogliśmy czekać.
- Wiem. - Odwrócił się do Bena i zerknął na Remusa, chcąc dodać mu otuchy. - Zaczynamy?


* * *


             Dochodziła północ. James siedział nad książką, próbując zapamiętać kolejne fakty, dotyczące Ustawy o Tajności Czarodziei z 1955 roku. Historia Magii nigdy specjalnie go nie fascynowała, a przydługa lista postanowień, którą musiał opanować nie poprawiała sytuacji. W końcu odrzucił książkę na bok i spojrzał na Glizdogona, który z zapałem kreślił coś na kawałku pergaminu.
- Nie mam pojęcia, gdzie oni się dziś podziali – powiedział, wyraźnie zirytowany, spoglądając na puste łóżka Syriusza i Remusa. - Nie powiedzieli ci ani słowa?
Peter pokręcił głową, nie podnosząc głowy znad pergaminu.
- Przecież ja zawsze dowiaduję się o wszystkim ostatni. Skoro nie powiedzieli tobie, dlaczego mieliby mówić mnie?
James westchnął.
- Nie przesadzaj, wcale nie dowiadujesz się ostatni.
Peter podniósł na niego wzrok, spoglądając z powątpiewaniem, jednak Potter zdawał się tego nie zauważyć. Z irytacją zaczął krążyć po pokoju.
- Nawet mapę zabrali. Ciekawe co nowego wymyślili i dlaczego nas w to nie wprowadzili?
- Ja byłem na szlabanie u Slughorna, a ty miałeś spotkać się z dziewczyną... Pewnie jutro nam wszystko powiedzą.
James skinął głową wyraźnie niepocieszony. Nagle podniósł wzrok na Petera.
- Znowu miałeś szlaban u Slughorna? Za co?
- Wysadziłem w powietrze kolejny kociołek – odpowiedział z westchnieniem. - Kazał mi wyczyścić stanowisko. Siedziałem tam cztery godziny, wyobrażasz sobie?
James pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem.
- Dziwię się, że Slughorn jeszcze wpuszcza cię na zajęcia. Zrujnowałeś mu już pół pracowni. Dlaczego w ogóle uparłeś się na eliksiry skoro tak ich nie znosisz? Nie musiałeś ich brać jako dodatkowego przedmiotu na szóstym roku.
Peter zmieszał się lekko, bąkając coś pod nosem.
- Co tam mamroczesz?
- Och. Chciałem mieć zajęcia z wami – odparł głośniej, czerwony po same czubki uszu.
James zaśmiał się.
- To chyba nie powód do wstydu. Ale zobaczysz, Slughorn pewnego dnia po prostu cię nie wpuści.
- Nawet tak nie mów. Może pogadam z Lily, ona jest naprawdę dobra. Może mogłaby mi jakoś pomóc.
Lekki uśmiech rozjaśnił twarz Jamesa.
- Tak, Lily jest świetna. Założę się o różdżkę, że Ślimak na nią leci. - Puścił oko do Petera. Zaśmiali się.
- A jak z Lorą?
Mina Jamesa stała się nieprzenikniona.
- Nie chcę o tym gadać. - Odwrócił głowę od pytającego spojrzenia Petera. Sam nie wiedział dlaczego, ale nie miał ochoty mu się zwierzać. - Chyba przejrzę jeszcze raz tę ustawę, a później się położę. - Sięgnął po książkę.
Peter wzruszył tylko ramionami.



* * *



        Kominek rozbłysł nagle jaśniejszym płomieniem, a wśród ognia pojawiła się głowa Minerwy McGonagall. Nawet wśród płomieni jej twarz wyglądała niezwykle blado. Fryderyk podniósł się z krzesła i podszedł do kominka.
- Fryderyku, czy jest u was Albus? Nie mogę nawiązać z nim żadnego kontaktu. Odkąd opuścił wczoraj szkołę nie mam pojęcia co się z nim dzieje – powiedziała zdenerwowana.
Mężczyzna pokręcił głową.
- Co się dzieje? Jakieś nowe poszlaki?
Pokręciła głową.
- Szkolne sprawy, ale dość poważne. Nie było go w Kwaterze?
- Był dziś rano, przedstawiliśmy mu z Alastorem naszą nową teorię. Miał nawiązać kontakt w Ministerstwie. Może zjawi się później. - Zmierzył ją uważnym spojrzeniem. - Co się dzieje w szkole?
Minerwa westchnęła.
- Nie wiem jak to się dzieje, ale zawsze gdy Albus opuszcza szkołę, problemy pojawiają się znikąd jakby tylko czekały na jego wyjazd. Problemy z ochroną jednej części zamku, Hagrid narzeka na nowego potwora w Zakazanym Lesie, a dodatkowo nasza nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią ma załamanie nerwowe. Zamknęła się w swojej kwaterze i odmawia wyjścia. - Jej głos był pełen rezygnacji. - Przekaż mu, żeby się ze mną skontaktował, gdy tylko go zobaczysz.
- Oczywiście. Nie martw się, wszystko będzie w porządku.
Minerwa uśmiechnęła się nieprzekonana, po czym jej głowa zniknęła z płomieni.


* * *


           Był późny ranek, gdy Lily zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali. Nie dostrzegła nigdzie Syriusza ani Remusa, jednak niezbyt ją to zdziwiło. Wczorajsza noc była naprawdę niesamowita, a od Huncwotów wymagała naprawdę wiele cierpliwości i skupienia. Była pod wrażeniem ich wiedzy i determinacji w pomocy Benowi. Po raz kolejny złapała się na tym, jak bardzo myliła się kiedyś co do Huncwotów. Nigdy też nie podejrzewała, że ich przyjaźń jest tak silna. Dopiero niedawno zauważyła, że łączy ich niemal braterska więź, a nie tylko wspólne kawały czy dormitorium.

Gdy wychodziła Susan jeszcze nie było – postanowiła zostać, żeby pilnować Bena, który po solidnej dawce zaklęć niemal nieprzytomny padł na kanapę w Pokoju Życzeń. Lily nie miała pojęcia, że ta znajomość była dla niej tak ważna. Prawdę mówiąc nawet się tego po niej nie spodziewała. Była dość towarzyska, jednak niewielu osobom pozwalała się poznać. Nie znosiła pokazywać swoich słabości i dlatego zdziwiło ją, że Ben stał się dla niej tak istotny.
Przeszukała wzrokiem stół Gryffindoru, próbując wypatrzyć kogoś znajomego. Jej twarz rozjaśnił uśmiech, gdy kilka miejsc dalej zauważyła samotnie siedzącego Jamesa.
- Smacznego – powiedziała z uśmiechem, siadając po drugiej stronie stołu. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
- Dziękuję. - Zmierzył ją spojrzeniem, uśmiechając się. - Nie obraź się, ale wyglądasz okropnie. Co robiłaś w nocy, zamiast spać?
Dziewczyna rozejrzała się dokoła, jednak bała się opowiadać mu o czymkolwiek, gdy wokół było tyle czujnych uszu, które mogły coś podsłuchać.
- Myślę, że to nie jest historia na teraz. Poza tym nie tylko ja mam tu coś do opowiedzenia. Pewnie Remus i Syriusz lepiej mnie wyręczą.
James zagryzł wargę, czując narastające rozczarowanie. Nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciele spędzili gdzieś całą noc z Lily i w dodatku nie dali mu o tym w ogóle znać. Lily chyba zauważyła jego złość, bo uśmiechnęła się pocieszająco.
- Próbowali cię wczoraj znaleźć, ale nikt nie wiedział, gdzie jesteś, a sprawa była bardzo pilna – powiedziała.
- Och. - No tak, o tym nie pomyślał. W końcu całe popołudnie spędził praktycznie poza zamkiem. - Byłem z Lorą.
Lily poczuła, że jej serce lekko przyspiesza. Nie chciała dać po sobie poznać, że wie o jego planowanym zerwaniu. Przyjrzała mu się uważniej, jednak wyraz jego twarzy był nieprzenikniony. Zdziwił ją fakt, że tak ucieszyła ją ta wiadomość.
- Tak też myślał Syriusz – odparła wymijająco. - Wszystko między wami w porządku?
Nie odpowiedział. Lily zauważyła jak bardzo spięty nagle się zrobił. Wyraźnie unikał jej wzroku.
- James?
- To trochę skomplikowana sytuacja. - Był wyraźnie zmieszany. W końcu spojrzał na nią. - Mogę być z tobą szczery?
Serce niemal obijało jej się o żebra.
- Oczywiście – odparła prawie bez tchu.
Odczekał jeszcze chwilę, jakby szukając odpowiednich słów.
- Ostatnimi czasy nasz związek był w coraz gorszym stanie. Kłóciliśmy się, Lora bardzo mnie denerwowała. Cały czas nie potrafiłem rozgryźć skąd się to bierze. Wczoraj spotkałem się z nią, żeby to skończyć.
- Och. Przykro mi. - Lily poruszyła się lekko, zdziwiona nagłą falą radości jaka ją zalała. Ściągnęła usta, siłą powstrzymując je od wygięcia się w uśmiechu. Nigdy nie posądzałaby siebie o tak gwałtowne emocje względem jego osoby.
Jednak on jeszcze nie skończył.
- Wczoraj bardzo długo rozmawialiśmy. Lily, wiesz, że kiedyś szalałem za tobą. – Spojrzał na nią, czerwieniąc się. - Zachowywałem się jak idiota, ale to dlatego, że byłem w tobie obłędnie zakochany i do szału doprowadzało mnie, że nie mogę cię mieć. Jednak jakiś czas temu coś się zmieniło. Postanowiliśmy zostać przyjaciółmi, a ja nie chciałem już ciebie ani siebie męczyć zalotami. - Zaśmiał się. - Momentami byłem na ciebie naprawdę wściekły.
Lily uśmiechnęła się ostrożnie. Nie była pewna do czego zmierza ta rozmowa.
- Jeśli mam być już kompletnie szczery, to związek z Lorą wyszedł trochę z zazdrości. To idiotyczne, ale byłem zazdrosny o ciebie i Syriusza. - Był tym wyraźnie zakłopotany. - Do teraz nie mogę uwierzyć, że tak pomyślałem. Ale nie powinienem był tego wtedy zaczynać, bo nie byłem gotowy. Wczoraj jednak zdałem sobie sprawę, że już jestem.
Lily poczuła jakby ktoś wrzucił jej do żołądka bryłę lodu. James chyba nie zauważył nagłej zmiany w jej minie. Mówił dalej z uśmiechem.
- Lora była naprawdę niesamowita. Naprawdę starała się mnie zrozumieć i pokazała mi, że moglibyśmy spróbować jeszcze raz. Teraz już wiem, Lily, że jesteś moją przyjaciółką i na tym powinienem był dawno temu poprzestać. - Uśmiechnął się szerzej. - Lora była o ciebie zazdrosna, ale wszystko jej wytłumaczyłem. Jest naprawdę niesamowita. Bardzo mnie wspiera i chyba naprawdę jej zależy. Nie chcę stracić takiej dziewczyny z powodu jednego błędu na początku.
Lily nie miała pojęcia co powiedzieć. Całkowicie nie takiego obrotu sprawy się spodziewała.
- To... To naprawdę wspaniale, James!
- Prawda? - Zaśmiał się. - Nigdy nie sądziłem, że dojdę do takiego punktu i w dodatku, że będę się tym dzielił z tobą! Życie potrafi się czasem przewrócić do góry nogami.
Lily poczuła się słabo. Spojrzała na niego, próbując opanować natłok myśli.
- I to jak – odparła słabo. James spojrzał na nią zatroskany.
- Dobrze się czujesz? Zbladłaś. I w ogóle nic nie zjadłaś.
- To chyba przez tę bezsenną noc. Brak snu potrafi odezwać się w najdziwniejszym momencie – powiedziała, podnosząc się. James poderwał się.
- Odprowadzę cię.
- Nie! - krzyknęła. - To znaczy dam sobie radę – dodała spokojniej. - Dokończ śniadanie. Dam sobie radę – powtórzyła. Położyła mu dłoń na ramieniu. - Naprawdę się cieszę, James. Do zobaczenia później.
I odeszła szybkim krokiem. Chłopak patrzył za nią zaniepokojony. Miał nadzieję, że dojdzie cało do wieży Gryffindoru.



* * *



         Wspomnienia zalewały go niczym wzburzona fala. Zlepek słów, twarzy, obrazów przelatywał przed jego oczami kompletnie zatracając swój sens. Niczego nie rozumiał. Niczym zawieszony w próżni odnajdywał drogę pośród gąszczu wspomnień, jednak nie prowadziła ona donikąd. W końcu otoczyła go błoga ciemność, obejmując swymi ciężkimi ramionami niczym wełniany koc. Poczuł ciepło rozchodzące się po jego ciele niczym leniwy płomień. Dźwięki stopniowo odnajdywały drogę do jego uszu, wypełniając panującą wokół pustkę niewyraźnym szumem. Każdy kolejny dźwięk przebijał się do jego mózgu niczym uderzenie dzwonu. Bicie serca. Krew pędząca przez jego żyły. Oddech. Oddech drugiej osoby.
Otworzył oczy.
W pierwszej chwili nie miał pojęcia gdzie się znajduje. Nagle poderwał się na nogi wystraszony. Wełniany koc zsunął się z jego ramion na podłogę.
Ślizgon! Zaatakował mnie. Rozejrzał się zaniepokojony, próbując rozpoznać zagrożenie, jednak zdał sobie sprawę, że jest w całkiem innym miejscu. Obejrzał się dokładnie szukając stłuczeń, jednak nic nie znalazł. Zdezorientowany usiadł na sofie, próbując rozpoznać miejsce,w którym się znajduje. Niewiele mu mówiło. Lekka mgiełka wspomnień unosiła się na samym skraju jego świadomości. Spróbował się do niej dostać, jednak bezskutecznie. Niewyraźne wspomnienie biblioteki zarysowało się w jego umyśle. Ostry ból uderzył nagle w jego skronie. Złapał się za głowę, próbując powstrzymać impulsy wbijające się w jego czaszkę niczym igły.
Black. Wyraźnie pamiętał to nazwisko – jaki miało związek z tym wszystkim?
- Ben? Obudziłeś się! Jak się czujesz?
Znajomy głos dobiegł go z drugiego końca pokoju. Odwrócił się w tamtą stronę. Wysoka blondynka podbiegła do niego. Cienie pod oczami wyraźnie odznaczały się na jej bladej twarzy. Była zaniepokojona. Chłopak zastanowił się – znał tę twarz. Kontury wspomnień nabrały ostrości.
- Susan – wychrypiał. - Co mi się u diabła stało?
Dziewczyna ucieszona padła mu w ramiona.




* * *



          Syriusz otworzył powoli oczy. Przeciągnął się beztrosko, przewracając na drugi bok. Kołdra zsunęła mu się lekko z ramion. Zerknął na zegarek stojący na nocnej szafce. Dwie wskazówki w kształcie mioteł niemal spotkały się już na rzymskiej cyfrze dwanaście. Poprawił kołdrę, ziewając. Świadomość, że wybiło dopiero południe poprawiła mu nastrój. Nagle usiadł gwałtownie.
- Remus! Już południe, mieliśmy sprawdzić co z Benem! - krzyknął w stronę skotłowanego łóżka pod drugiej stronie dormitorium. W odpowiedzi dobiegło go tylko ciche jęknięcie.
- Remus – zerwał się z łóżka i podbiegł do niego. - Mieliśmy sprawdzić co z Benem. Co jeśli jeszcze się nie obudził? Wiesz jakie są skutki uboczne.
Chłopak usiadł powoli, jakby nie do końca rozumiejąc, co się dzieje. W końcu spojrzał na niego przytomniej.
- Co? Południe?! Mieliśmy sprawdzić go trzy godziny temu! Mówiłem żebyśmy tam zostali. Miałeś nakręcić budzik! - Rzucił Blackowi oskarżycielskie spojrzenie, opuszczając nogi na ziemię. Ten chwycił budzik.
- Nastawiłem! Naprawdę nastawiłem.
Remus podszedł do kufra.
- Po prostu się zbierajmy. Mam nadzieję, że gdyby coś się stało Susan już by nam powiedziała.
- Chyba, że sama zaspała.
- Zamknij się.




         Gdy kilkanaście minut później dotarli pod drzwi Pokoju Życzeń, otwierali je niemal z duszą na ramieniu.
- Ben? Susan?
Odetchnęli z ulgą, widząc ich siedzących na sofie i pogrążonych w ożywionej rozmowie. Widząc ich umilkli.
- Wszystko w porządku? Ben, jak się czujesz?
- Ja... Chyba w porządku. To wszystko jest bardzo dziwne.
- To znaczy? - Remus usiadł obok nich. - Wróciły jakieś wspomnienia?
- Częściowo. Nie do końca potrafię to wszystko połączyć w całość, ale rozmowa z Susan bardzo mi pomaga. - Posłał jej lekki uśmiech. - Nie do końca to rozumiem.
- Pamiętasz sam moment rzucenia klątwy? Wiesz kto to był? - spytał Syriusz.
Ben przeniósł na niego wzrok, marszcząc brwi.
- To chyba był jakiś Ślizgon. Nie do końca pamiętam – powiedział powoli, wpatrując się w Blacka intensywnie. Nagle oczy rozszerzyły mu się gwałtownie. Zerwał się z kanapy. - To byłeś ty! - Chwycił go za przód szaty. - To ty rzuciłeś na mnie klątwę!
- Co?! - Syriusz oderwał jego dłonie od siebie, jednak Ben wyrwał mu się i przycisnął go do ściany. - To ty! Pamiętam! Szedłem korytarzem, kiedy zaszedłeś mnie od tyłu. Mówiłeś, że... Miałeś... - Chwycił się za skronie, czując powracający ból głowy. - Miałeś chyba krótsze włosy. Pamiętam ślizgoński herb na przedzie szaty.
Black odepchnął go lekko, czując że robi mu się słabo.
- Regulus – szepnął. - Mój brat rzucił na ciebie klątwę. - Oparł się o ścianę. Dudnienie krwi w uszach niemal go ogłuszało. - Ja... Reg. - Wściekłość zmieszała się ze strachem. Jak jego brat mógł...? Nie sądził, że zabrnął w to tak daleko. - Muszę się przewietrzyć – bąknął i wyszedł z pomieszczenia.
- Syriuszu! Poczekaj – zawołał za nim Remus, jednak odpowiedział mu jedynie huk zatrzaskiwanych drzwi. Spojrzał na Susan. - Nie dzieje się tu nic dobrego. Powinniśmy pójść do Dumbledore'a.
- Ale mamy tak niewiele.
- Musimy spróbować. - Spojrzał na Bena uważniej. - To jeszcze trochę potrwa. Bóle głowy będą cię nękały jeszcze jakiś czas. Nie udało nam się wiele odblokować, pamięć musi teraz sama znaleźć drogę. Będzie coraz lepiej. - Poklepał go po ramieniu. - Powinieneś dużo spać.
Chłopak tylko pokiwał głową. Nagle jakby lekko otrzeźwiał.
- Dziękuję wam. Naprawdę nie sądziłem, że tak się to potoczy. Że to co mówiła Susan to prawda.
Remus uśmiechnął się smutno.
- Żałuję, że mieliśmy rację. - Rzucił szybkie spojrzenie na drzwi. - Poszukam Syriusza. Nie wiem w jakim jest stanie.
- Kiedy pójdziemy do dyrektora? - spytała Susan niepewnie.
- Może jutro? Musimy dobrze przemyśleć jak mu to powiedzieć. A do tego potrzebujemy też Syriusza. Muszę go znaleźć.
Po tych słowach wyszedł z pokoju na pusty korytarz.
- … to oburzające! Tak traktować portrety! Jak my teraz będziemy się prezentować? - Piskliwy głos wydobywał się z obrazu naprzeciwko. Remus przyjrzał mu się uważniej. Grupa kobiet w strojnych sukniach zgromadziła się w prawym rogu obrazu pod wiekowym drzewem. Kuliły się ze strachu.
- Mógł nas doszczętnie zniszczyć – szlochała jedna z nich.
W lewym dolnym rogu ktoś przebił płótno na wylot. Nagle kobiety dostrzegły go.
- Widziałeś to? Uderzył nas! Nasze piękne płótno! Kto nas teraz naprawi? Gdzie się podziejemy?

Jeszcze piętro niżej Remus słyszał ich zawodzący szloch.

41 komentarzy:

  1. Czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam. Bardzo fajny rozdział, tylko trochę brakowało mi Jamesa. Pojawił się dosłownie na moment, a to moja ulubiona postać, ale ogólnie uważam, że notka jest świetna. Mam tylko nadzieję, że na następną nie karzesz tak długo czekać ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, że Ci się podobało. Prawdę mówiąc większą część miałam już napisaną od dawna, brakowało mi tylko zakończenia, a ono przed długi czas nie chciało mi się ułożyć w głowie. Na całe szczęście wczoraj w końcu mi się udało. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybko i mogę obiecać, że na pewno będzie w nim więcej Jamesa. :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. świetny rozdział, tak samo jak wszystkie. :D
    Już nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie zaczyna dziać się coś między Lily a Jamesem! Kocham takie coś <3
    Życzę weny i oby następny rozdział pojawił się dzybko!
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie rozumiem, co ten James narobił, dalej w coś gra? Nie chciał rozmawiać o Lorze, myślałam, że koniec, a tutaj takie akcje? Jeśli gra, to uważąm, że postąpił wobec Lily obrzydliwie... Jeeśli nie , to lkompletnie go nie rozumiem. Ale cóż, w końcu Evans zrozumie, że nie czuje wobiec niego zwykłego koleżeństwa.... BIedny Syriusz, nie spodziewał sie czegoś takiego... czasem wcale nie chcemy poznać odpowiedzi, choć wcześniej wcale nie zdajemy sobie z tego sprawy. Mam nadzieję, że nei zrobi nic gorszego od uszkadzania płócien (i że Rmeus go złapie x). No i życze, by Ben i Susan byli już razem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jeszcze nie rozumiesz zachowania Jamesa, to mam nadzieję, że następny rozdział trochę Ci to rozjaśni. Ale na pewno nie kierują nim żadne niecne zamiary, tyle mogę Ci powiedzieć.
      Jak się cieszę, że nadal czytasz! Dziękuję. :)

      Usuń
  5. Naprawdę świetny rozdział :) :* Szkoda że James nie zerwał z tą Lorą ;( Ciekawe co Lilka teraz zrobi? ;) I do tego ta sytuacja z Benem, mam nadzieję że pójdą do dyrektora :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie, o nie, o nie!! Proszę, tylko nie to! Proszę, mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia, ale nie łącz Syriusza z Lily!!!! On jest wzburzony, ona zagubiona, niech się nie stanie tak, że się spotkają, nich Remus szybko znajdzie Blacka...
    Nie ufam im!!!
    Jestem z James'em całym sercem <3
    Rozdział bardzo dobry, już nie mogę się doczekać kolejnego(ale bez relacji Evans/Black)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, od tego paringu właśnie mam drugi blog, czyli Zakazanych. ;) Bez paniki. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało. Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Świetny rozdział :*
    Liczę na dużą dawkę Syriusza w następnym.
    i opłacało się czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam cały blog i on jest po prostu niesamowity!
    Mam nadzieję, że Lily i James będą już niedługo razem...
    lily-love-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy następny rozdział??? :C

    OdpowiedzUsuń
  10. już wiem! Lora, kiedy James chciał zakończyć z nią związek, podała mu eliksir miłosny! :-P

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam, czytam, czytam i nie mogę się oderwać.Kiedy zbliżałam się do 58 rozdziału starałam się czytać jak najwolniej i myślałam : nie! niech się nie kończy. Spędzałam na tej stornie każdą wolną chwilę.Gratuluję Ci, to jest genialne. Na prawdę. Dawno nie czytałam z tak wielką przyjemnością. Twoja wyobraźnia jest niesamowita! Wszystko się ze sobą łączy. Skupiasz się na tylu wątkach i każdy jest ciekawy. Mogłabym mówić ciągle o genialności tego bloga. Napisz kiedyś jakąś książkę! Na pewno z chęcią ją przeczytam! Nie wiem ile masz lat, ale piszesz fantastycznie. : )
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. NIEEEE! Skończyłam!!!
    To jest BOSKIE! Czytałam w każdej wolnej chwili. A myślę o tej historii non stop. Siedzę w autobusie, na lekcjach i w głowie pytanie: "ciekawe co będzie dalej...? kiedy następny rozdział?" A kilka dni temu śmiałam się z koleżanki, że czyta jakieś głupoty.
    Historia jest świetna. Dla mnie to już gotowa powieść... Tak przy okazji - nie miałabym nic, nic przeciwko czytaniu nawet 7 takich książek. Czytając to czułam się tak samo, jak czytałam J. K. Rowling. Równie wciągające. I daje do myślenia. (No naprawdę! Czytając doszłam do wniosku, że postaram się być milsza wobec innych. Tak jak Lily! I chyba zetnę włosy. Tak mnie to natchnęło do tak radykalnych czynów! :D)
    No nie mogę się nadziwić, jak można mieć taki talent! Zaciekawiasz swoim pisaniem. Ba! Zaciekawiasz to trochę słabe określenie! Powodujesz u czytelnika głód twoich historii!
    Ale posłodziłam! W takim razie teraz trochę innym tonem!
    W weekend majowy MUSISZ, po prostu musisz wstawić nowy rozdział! To teraz do pisania! JUUUŻ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno nie czytałam czegoś tak świetnego! Masz prawdziwy talent pisarski! Czytałam już wiele podobnych historii, ale Twoja zdecydowanie jest najlepsza z najlepszych! :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział! Zresztą jak połowa Twojego opowiadania! Czemu tylko połowa? Bo nie zdążyłam jeszcze przeczytać wszystkiego. :) Jestem dopiero na 32 rozdziale i do tej pory jest... urzekająco. Musiałam jednak sobie zaspojlerować i przeczytać ostatni rozdział. :)
    Czekam aż wreszcie coś popchnie Jamesa i Lily ku sobie. Kiedy będą razem? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajny rozdział ;) Niedawno zaczęłam czytać tego bloga i powiem Ci, że super są tutaj opowiadania ;) Tylko szkoda, że jak James podkochiwał się w Lily, ona tego nie odwzajemniała, a teraz jest odwrotnie.. Dlatego proszę Cię, napisz, że są już razem :P Fajnie by było, gdyby juz rzeczywiście tak było:) Duużo weny i oczywiście chęci do dalszego prowadzenia tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. kiedy następny rozdziaaał???? ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie dzisiaj następny rozdzialik? Pliiiiis ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niedawno odkryłam, czytałam, czytałam i czytałam, aż skończyłam. Posiadasz jeden z lepszych stylów wśród moich ulubionych blogów. Plusem jest to, że piszesz dużo o Snapie, opisujesz punkt widzenia Voldemorta i Śmierciożerców, i ich działania, pokazujesz problemy Zakonu, mimo że główni bohaterowie są jeszcze w szkole - podoba mi się to. Jak również to, że Lora nie jest pustą laską, tylko normalna, myślącą dziewczyną - zazwyczaj Potter przedstawiany jest w otoczeniu łatwych panienek na kilka dni. Wątek z romansem Mary, pochodzeniem Lilki i tajną komnatą - generalnie świetnie wymyślony i napisany. Szkoda, że urwany.
    Czasem ciężko czyta się Twoje opisy, szczególnie te dłuższe. Ale generalnie zdrowa proporcja dialogów i opisów jest zachowana :)
    Czekam na kolejną notkę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Już ponad 2 miesiące bez nowego rozdziału. Proszę, zmień to ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też bym już coś nowego poczytała;) Fajnie by było, gdybyś wrzuciła kolejny rozdział przed 8 lipca, bo bardzo jestem ciekawa jak się potoczą dalsze losy 'naszych bohaterów'. Dlatego wrzuć ciąg dalszy na dniach^^ proszę, Twoja stała czytelniczka ~Andromeda

    OdpowiedzUsuń
  21. Prosimy o kontynuację ;) , Tak wiem że nie widzisz pozostałych postów ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej.

    No w końcu doczytałam do końca... Kilka dni mi to zajęło, ale moje dziecko potrzebuje jednak mnie i nie mogłam czytać dniami i nocami tak jakbym chciała :)

    Bardzo fajnie piszesz i jest to dla mnie taka odskocznia od codziennych obowiązków. Masz lekki styl pisania co bardzo mi się podoba, bo nie muszę się męczyć czytając :)

    Czekam na dalszy ciąg, a teraz uciekam, bo moje dziecko mnie wzywa :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  23. Długo zajęło mi przeczytanie całej historii. Jeszcze rok temu czytałam dniami i nocami, jednak teraz staram się rzadziej, aby mieć czas na resztę rzeczy.

    Bardzo mi się podoba to jak piszesz. Bardzo lekko się czyta. Do tego bardzo fajnie odwzorowałaś charaktery bohaterów. Trochę mało wątku Jamesa i Lilly, ale mam nadzieję, że się jeszcze rozwinie ^.^

    Z postaci wymyślonych przez Ciebie, podoba mi się Ben. Cichy, żyje w swoim własnym świecie pełnym książek. Mało kto go zauważa. To prawie tak jak ja :)

    Mam nadzieję, że niedlugo dodasz kolejny rozdział. Czekam z niecierpliwością ⌒.⌒

    Jeśli miałabyś trochę wolnego czasu, to zapraszam na mojego bloga. Jest o dziewczynie, którą pragnie zemsty na mordercy swoich rodziców. Pomoże jej w tym wilk. Wbrew pozorom nie jest to horror czy kryminał, bardziej fantastyka. Zapraszam na /story-by-moony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaczęłam czytać Twoje opowiadanie jakiś tydzień temu. Początkowe kilkanaście odcinków nie było zbyt dobre, ale jednak mnie zainteresowało. Kiedy czyta się ponad 50 odcinków Twojej historii za jednym zamachem, to widać bardzo drastyczną poprawę stylu! Dzisiaj piszesz o wiele, wiele lepiej niż w 2008 roku, kiedy zaczęłaś! Opowiadanie bardzo mi się podoba, chociaż niektóre wątki są troszkę nudne, mam jednak nadzieję, że masz powody by je wprowadzać i wszystko w końcu ułoży się w spójną całość. Lipiec powoli dobiega końca, mam nadzieję, że jednak wrzucisz kolejną część przed początkiem sierpnia, pozdrawiam gorąco, Alea.

    OdpowiedzUsuń
  25. Heeeeeej! Najwspanialsza autorko, co z Tobą ??? Daj znak że żyjesz! Proszę:) To opowiadanie jest dla mnie ważne, jestem do niego w jakiś sposób przywiązana, i Ty chyba też, no nie? Dokończ tę historię, dla nas- Twoich fanów, i dla samej siebie! Pozdrawiam, czekam ~Andromeda.

    OdpowiedzUsuń
  26. Haloooo!!!!Czy ktoś jeszcze żyje na tej planecie przeczytałam całego twojego bloga w maju i ciągle mam niedosyt błagam cię pokaż że żyjesz!!!!-Ruda

    OdpowiedzUsuń
  27. Popieram moich przedmówców! Właśnie skończyłam czytać całość i pozostał niedosyt. Zastanawiam się jak rozwinie się znajomość Jamesa i Lily ale intryguje mnie też relacja Syriusz-Dorcas! Oh i z niecierpliwością oczekuję konfrontacji Łapy z Regulusem. Mam nadzieję, że taka nadejdzie i będzie się można trochę podekscytować. Pisz dalej, masz talent.
    Adrianna :)

    OdpowiedzUsuń
  28. W 2 dni przeczytałam twój blog. Jest świetny! Czuje się jakbym czytała dobrą książkę. Brakuje mi tylko troche Lily i Jamesa. Tylko dlaczego od kilku miesięcy nie ma wpisu ? :( Daj nam jakiś znak, że nadal chcesz tworzyć tę historie

    OdpowiedzUsuń
  29. Już prawie wrzesień :-(. Kiedy dodasz kolejny rozdział. Nie mogę się już doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej! Nie mohe sie doczekac nastepnego rozdiału:) Ten dałaś na początku kwietnia a jest pażdziernik i dalej nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Proooszę o kolejne rozdziały *-* mam nadzieję, ze ci się uda, bo blog jest suuper *_*

    OdpowiedzUsuń
  32. Chcemy wiedzieć co jest dalej, mam nadzieję że o tym wiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Napiszesz coś jeszcze kiedyś? Daj nam przynajmniej znać, czy tutaj wrócisz, czy raczej zawieszasz działanie tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  34. Mam nadzieję, że już za dwa dni pojawi się notka xD jakoś chyba uda mi sie przeczekać xD tymczasem zapraszam na mój blog: zapiski-condawiramurs.blogspot.com POdstanowiłam wrócić do publikowania opowiadan

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału:P

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału:P

    OdpowiedzUsuń
  37. NIEEE!!! James nie zerwał z Lorą! Przecież Potter ostatnio tylko się z nią kłócił i drażniła go nawet jej obecność więc poco są nadal razem?! Powinno być bez Lori i James powinnien wylądować w skrzydle szpitalnym bo np. tłuczek go uderzył i spadł z miotły i Lili będzie się o niego bardzo martwić i zda sobie sprawę że go kocha! :D Potrafisz wspaniale pisać i piszesz też o innych co mi się bardzo podoba np. o Benie. Jestem podobna do niego bo tez uwielbiam dużo czytać i żyje tym co czytam między innymi twoim blogiem. Pozdrawiam justa005

    OdpowiedzUsuń
  38. Eh, jak ja nie cierpię tej Lory!
    Proszę o więcej Jamesa. Trochę mi go brakuje... a wszystko się jakoś pogmatwało.

    OdpowiedzUsuń

Użytkowników bez konta Google proszę o wybór z listy "komentarz jako" pola "Nazwa/Adres URL" i w polu nazwa podanie nicka. Jest łatwiej, gdy wiadomo, kto jest kim.